Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
ECHELON wciąż nawiedzały kręgi władzy, rosnąc w siłę mimo kolejnych oficjalnych zaprzeczeń (a właściwie - dzięki nim), i strasząc ludzi wizją systemu przechwytującego każdy sygnał i łamiącego każdy szyfr. Choćby setki specjalistów gwarantowały swym autorytetem nieprzełamywalność szumowych jednorazówek - nie umniejszało to podejrzliwości użytkowników telefonów. Skoro takie rzeczy chodzą jako public domain - rozumowali - to wyobraźcie sobie, co oni trzymają w zanadrzu...!
- Okay, wstąpię.
- Kiedy?
- Umówię się.
Robiło się późno i część słuchaczy wyciekła z sali, zanim jeszcze stary Krasnow wstąpił na mównicę. Schatzu wyszedł, nie przerywając głośnej dyskusji prowadzonej z trzema młodymi rzeźbieńcami, wśród których Nicholas rozpoznał jednego z opiniujących projekt teoretyków z
ECHELON wciąż nawiedzały kręgi władzy, rosnąc w siłę mimo kolejnych oficjalnych zaprzeczeń (a właściwie - dzięki nim), i strasząc ludzi wizją systemu przechwytującego każdy sygnał i łamiącego każdy szyfr. Choćby setki specjalistów gwarantowały swym autorytetem nieprzełamywalność szumowych jednorazówek - nie umniejszało to podejrzliwości użytkowników telefonów. Skoro takie rzeczy chodzą jako public domain - rozumowali - to wyobraźcie sobie, co oni trzymają w zanadrzu...!<br>- Okay, wstąpię. <br>- Kiedy? <br>- Umówię się.<br>Robiło się późno i część słuchaczy wyciekła z sali, zanim jeszcze stary Krasnow wstąpił na mównicę. Schatzu wyszedł, nie przerywając głośnej dyskusji prowadzonej z trzema młodymi &lt;orig&gt;rzeźbieńcami&lt;/&gt;, wśród których Nicholas rozpoznał jednego z opiniujących projekt teoretyków z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego