Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Ozon
Nr: 5
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2005
kiedyś w kawiarni... Bo po co się znowu wychylać... Nie wiadomo, czym to się skończy... Bo zawsze każdy jest winny. Przyjęli perspektywę owiec, a owce nie mają zwyczaju składać wniosków. I właściwie być może ta druga odpowiedź jest smutniejsza niż pierwsza. Dlaczego? Sądzę bowiem, że u podstaw tak streszczonego sposobu rozumowania tkwi fundamentalny brak szacunku do siebie. Jeśli ktoś się załamuje i sypie, to jest to tragedia. Jeśli bierze pieniądze i intryguje przeciw tym, którzy mu zaufali, to jest to podłość. Jeśli funkcjonariusz policji politycznej patrzy na ludzi jak na materiał, jaki wystarczy odpowiednio nacisnąć, żeby uzyskać pożądany efekt, a opór
kiedyś w kawiarni... Bo po co się znowu wychylać... Nie wiadomo, czym to się skończy... Bo zawsze każdy jest winny. Przyjęli perspektywę owiec, a owce nie mają zwyczaju składać wniosków. I właściwie być może ta druga odpowiedź jest smutniejsza niż pierwsza. Dlaczego? Sądzę bowiem, że u podstaw tak streszczonego sposobu rozumowania tkwi fundamentalny brak szacunku do siebie. Jeśli ktoś się załamuje i sypie, to jest to tragedia. Jeśli bierze pieniądze i intryguje przeciw tym, którzy mu zaufali, to jest to podłość. Jeśli funkcjonariusz policji politycznej patrzy na ludzi jak na materiał, jaki wystarczy odpowiednio nacisnąć, żeby uzyskać pożądany efekt, a opór
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego