swój użytek z takim opóźnieniem.<br><br><page nr=160><br><br>Podejrzewam, że niektórym artystom i niektórym intelektualistom jest niezmiernie trudno rozstać się z wehikułem ideologii, którym posługiwać się można jak balonem w celu wznoszenia chciwego, nienasyconego "ja" na niebotyczne szczyty. I jak to tak: dobrowolnie, własnymi rękami spuścić z balonów powietrze, zrolować i odłożyć do rupieciarni minionych utopii? I znów wzbijać się o własnych siłach, przy pomocy wątłych skrzydełek imaginacji, paru piórek talentu? Z drugiej jednak strony temat, choć podjęty z kilkudziesięcioletnim opóźnieniem, ciągle czeka na ogląd chłodnym okiem, jak szkielet w szafie, przytupujący z niecierpliwości. Wystarczy się chwilę zastanowić z okazji rozlicznych w tym roku