Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
z jednego olbrzymiego pnia drzewa kamforowego. Podobno tysiąc dwieście pięćdziesiąt lat temu, w roku 721.
- To tylko resztki. Tylko resztki - rozpaczał Miasaka oprowadzając nas po salach muzeum wypełnionych arcydziełami starej sztuki. - Wszystko wywieźli Amerykanie.
Oczywiście, żal mi było tysiącletnich zabytków, wyszabrowanych i zalegających dziś, być może, strychy czy też inne rupieciarnie w Teksasie, jednak w moim odczuciu pokonany agresor nie ma nigdy prawa do reklamacji. Przyjacielu - mówię więc - szkoda mi tych cudowności, ale Ameryki nie należało pociągać za ogon.
Zapewne urażony moją szczerością, a może uważając, jak wielu Japończyków, że zen jest czymś, czego nie oferuje się przybyszom barbarzyńcom, nawet tak
z jednego olbrzymiego pnia drzewa kamforowego. Podobno tysiąc dwieście pięćdziesiąt lat temu, w roku 721.<br> - To tylko resztki. Tylko resztki - rozpaczał Miasaka oprowadzając nas po salach muzeum wypełnionych arcydziełami starej sztuki. - Wszystko wywieźli Amerykanie.<br> Oczywiście, żal mi było tysiącletnich zabytków, wyszabrowanych i zalegających dziś, być może, strychy czy też inne rupieciarnie w Teksasie, jednak w moim odczuciu pokonany agresor nie ma nigdy prawa do reklamacji. Przyjacielu - mówię więc - szkoda mi tych cudowności, ale Ameryki nie należało pociągać za ogon.<br> Zapewne urażony moją szczerością, a może uważając, jak wielu Japończyków, że zen jest czymś, czego nie oferuje się przybyszom barbarzyńcom, nawet tak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego