Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
Nic się nie stało. Kula nie naruszyła mi kości ani ważniejszych nerwów, miałem tym razem więcej szczęścia niż wtedy w Warszawie. Groziła mi gangrena, kiedy wyskoczyłem oknem ze szpitala w miasteczku R... Przyszli sprawdzać, czy wśród chorych nie ukrywają się ranni partyzanci. Zabrali.
ŤTygrysať i ŤSikoręť. Oni nie mogli się ruszać. Ja miałem szczęście. Chciałbym powrócić do swojego oddziału. Jest tam takie samo draństwo jak gdzie indziej i jak wszędzie, ma jednak tę zaletę, że jest mi znane. Znowu się wszystko zacznie od nowa: nie kończące się marsze, Ťdługie wstęgi dróg w pyle...ť - bardzo długie, za długie jak na nogi człowieka
Nic się nie stało. Kula nie naruszyła mi kości ani ważniejszych nerwów, miałem tym razem więcej szczęścia niż wtedy w Warszawie. Groziła mi gangrena, kiedy wyskoczyłem oknem ze szpitala w miasteczku R... Przyszli sprawdzać, czy wśród chorych nie ukrywają się ranni partyzanci. Zabrali.<br>ŤTygrysať i ŤSikoręť. Oni nie mogli się ruszać. Ja miałem szczęście. Chciałbym powrócić do swojego oddziału. Jest tam takie samo draństwo jak gdzie indziej i jak wszędzie, ma jednak tę zaletę, że jest mi znane. Znowu się wszystko zacznie od nowa: nie kończące się marsze, Ťdługie wstęgi dróg w pyle...ť - bardzo długie, za długie jak na nogi człowieka
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego