Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 2 (150)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
konwojent. Tuż przed dziewiątą prezes T. dotarł do Firleja. Odetchnął, był już u siebie. Na ulicy Lubartowskiej nagle drogę zajechał mu ciemnozielony Polonez Caro, w którym siedziało trzech mężczyzn. Jeden z nich wysiadł i zażądał okazania dokumentów.
- Zapraszam do radiowozu!
Jan T. posłusznie wsiadł do Poloneza. Był przekonany, że to rutynowa kontrola drogowa, mimo że kontrolujący nie okazał mu policyjnej legitymacji. Byli po cywilnemu, Polonez nie miał zewnętrznych oznakowań, nie był wyposażony w radiostację i w niczym nie przypominał radiowozu.
Kiedy drugi z mężczyzn zabrał z Malucha teczkę z pieniędzmi i saszetkę, Jan T. wtedy zrozumiał, że to napad. Wyskoczył z
konwojent. Tuż przed dziewiątą prezes T. dotarł do Firleja. Odetchnął, był już u siebie. Na ulicy Lubartowskiej nagle drogę zajechał mu ciemnozielony Polonez Caro, w którym siedziało trzech mężczyzn. Jeden z nich wysiadł i zażądał okazania dokumentów.<br>&lt;q&gt;- Zapraszam do radiowozu!&lt;/&gt;<br>Jan T. posłusznie wsiadł do Poloneza. Był przekonany, że to rutynowa kontrola drogowa, mimo że kontrolujący nie okazał mu policyjnej legitymacji. Byli po cywilnemu, Polonez nie miał zewnętrznych oznakowań, nie był wyposażony w radiostację i w niczym nie przypominał radiowozu.<br>Kiedy drugi z mężczyzn zabrał z Malucha teczkę z pieniędzmi i saszetkę, Jan T. wtedy zrozumiał, że to napad. Wyskoczył z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego