Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 48
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1994
kiepsko było z jego zdrowiem, mizerota, a jednocześnie niesamowicie twardy. W redakcji inni gadali, obijali się, znikali; Tadeusz zjawiał się punktualnie, siadał za biurkiem, które stało w najbardziej hałaśliwym punkcie redakcyjnego pandemonium i pisał albo ... kleił samolociki. Jedno i drugie z jednakową pasją. Samoloty (modeliki) były robione ściśle według technicznych rygorów. Na samolotach też się znał. Myślę, że te samoloty łagodziły napięcie z jakim pisał. Lubił swoje teksty. Pieścił je, poprawiał, modelował jak samolociki. I lubił je, wiedział, że są dobre. Liczył się z krytycyzmem czytelnika. Kiedyś brutalnie zdyskwalifikował jakiś mój tekst. Powiedział: po czymś takim powiedzą, że jesteśmy camera obscura
kiepsko było z jego zdrowiem, mizerota, a jednocześnie niesamowicie twardy. W redakcji inni gadali, obijali się, znikali; Tadeusz zjawiał się punktualnie, siadał za biurkiem, które stało w najbardziej hałaśliwym punkcie redakcyjnego pandemonium i pisał albo ... kleił samolociki. Jedno i drugie z jednakową pasją. Samoloty (modeliki) były robione ściśle według technicznych rygorów. Na samolotach też się znał. Myślę, że te samoloty łagodziły napięcie z jakim pisał. Lubił swoje teksty. Pieścił je, poprawiał, modelował jak samolociki. I lubił je, wiedział, że są dobre. Liczył się z krytycyzmem czytelnika. Kiedyś brutalnie zdyskwalifikował jakiś mój tekst. Powiedział: po czymś takim powiedzą, że jesteśmy camera obscura
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego