Zielone słowa, oliwne wzięli,<br>Gałązki młode, pędy kwietniowe -<br>Pierwsze nadzieje tej ziemi.<br><br>Niechaj wołają w wiosennym szumie,<br>Że blizny nasze w ziołach <orig>wygoim</>,<br>Że <orig>będziem</> przecież miłymi gośćmi,<br>Ty w słowie moim, ja w słowie twoim.</><br><br><div1><tit1>VICTORIA ALBO O DESZCZU MAJOWYM</><br><br>Kasztan ich witał przeciągłym szumem,<br>Kiedy aleją, w pełnym rynsztunku,<br>Przeszli, przebiegli zmieszani z tłumem,<br>Roznosząc plamy krwawe po brukach...<br>Z chmury wiosennej grzmot wybiegł ku nim -<br>Deszcz się jak kasztan w górze rozszumiał,<br>Nagły i ciepły ślady ich spłukał.</><br><br><div1><tit1>JESIEŃ NA MOGIŁACH WIOSENNYCH</><br><br>To nic, że piasek powieki rozwarł,<br>Ziarnami w ustach, w uszy się wwiercił -<br>Przez ziemię głuchą