to, co oznacza brak szefa rządu, uważa nie za prowokacyjne, tylko za retoryczne. - Kierownik cały czas jest potrzebny, życie się nie zatrzymuje, w <name type="place">Polsce</> jest dużo doraźnego zarządzania - wyjaśnia były premier. I dodaje, że inaczej jest na <name type="place">Zachodzie</>.<br>Poprzedni szefowie rządów na urlopy wybierali się niechętnie. Nawet <name type="person">Jerzy Buzek</>, który rządził całą 4-letnią kadencję, w ostatnich dwóch latach urzędowania wracał z wypoczynku przed terminem. - Najpóźniej po dwóch tygodniach - dodaje <name type="person">Krzysztof Luft</>, ówczesny rzecznik rządu. Także <name type="person">Leszek Miller</>, choć wydawało się, że będzie rządził długo, nigdy nie wybrał się na dwutygodniowy wypoczynek. - Premier <name type="person">Miller</> był pracoholikiem, każdą chwilę <orig>nieprzeznaczoną</> na wyjazdy