Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
oczy mnie bolą.
- A Salisz to złapał miętusa. Gospodarz chciał mu odebrać, ale on nie dał. Wieczorem zaniósł matce. Mamy już sztandar, zupełnie prawdziwy. Łapa mówi, że możemy sobie pagony wyhaftować, jedry jego pałki. Polek, leżąc ciągle nieruchomo, spytał nagle ledwo dosłyszalnym szeptem:
- A ona?
- Kto? Poruszając z trudem wargami rzekł:
- No przecież mówię: Wi... Puciałłówna.
- Nic, powiedziałem przecież, że chodzi do szkoły.
- Nie dziwiła się, że jestem chory?
- No, nie wiem. Pewnie się dziwiła. Łapa to się od razu domyślił, bo Strupel chodzi z zawiązanym okiem. Kękuś też trochę kuleje, a posiniaczeni, że jedry ich pałki. Za ścianą przetoczył się
oczy mnie bolą.<br>- A Salisz to złapał miętusa. Gospodarz chciał mu odebrać, ale on nie dał. Wieczorem zaniósł matce. Mamy już sztandar, zupełnie prawdziwy. Łapa mówi, że możemy sobie pagony wyhaftować, jedry jego pałki. Polek, leżąc ciągle nieruchomo, spytał nagle ledwo dosłyszalnym szeptem:<br>- A ona?<br>- Kto? Poruszając z trudem wargami rzekł:<br>- No przecież mówię: Wi... Puciałłówna.<br>- Nic, powiedziałem przecież, że chodzi do szkoły.<br>- Nie dziwiła się, że jestem chory?<br>- No, nie wiem. Pewnie się dziwiła. Łapa to się od razu domyślił, bo Strupel chodzi z zawiązanym okiem. Kękuś też trochę kuleje, a posiniaczeni, że jedry ich pałki. Za ścianą przetoczył się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego