Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
się
wzruszony.
Ostatecznie też byłem reporterem.
- To bardzo pięknie z jego strony - powiedziałem.
- Do końca ciekaw życia...
Taki wybrał sobie zawód.
- Byłoby mu przykro, gdyby to od ciebie usłyszał - powiedziała
cicho Helena.
- Może... Nie wiem. No tak. No i co?
- Podziękowałam mu, wyperswadowałam...
Tu daleko, a przecież to już bardzo sędziwy człowiek...
No, rzuć tego peta!
Myjemy się! - pociągnęła mnie za sobą pod kran, okazało się, że
ma przy sobie również szczoteczkę, którą namydliła i szorowała nią
moje zaniedbałe ręce.
- A przy okazji poflirtował ze mną...
Trochę nie dosłyszy, telefony kiepskie...
I wyszło nam cudowne qui pro quo!
Otóż skarżył się
się<br>wzruszony.<br> Ostatecznie też byłem reporterem.<br> - To bardzo pięknie z jego strony - powiedziałem.<br> - Do końca ciekaw życia...<br> Taki wybrał sobie zawód.<br> - Byłoby mu przykro, gdyby to od ciebie usłyszał - powiedziała<br>cicho Helena.<br> - Może... Nie wiem. No tak. No i co?<br> - Podziękowałam mu, wyperswadowałam...<br> Tu daleko, a przecież to już bardzo sędziwy człowiek...<br> No, rzuć tego peta!<br> Myjemy się! - pociągnęła mnie za sobą pod kran, okazało się, że<br>ma przy sobie również szczoteczkę, którą namydliła i szorowała nią<br>moje zaniedbałe ręce.<br> - A przy okazji poflirtował ze mną...<br> Trochę nie dosłyszy, telefony kiepskie...<br> I wyszło nam cudowne qui pro quo!<br> Otóż skarżył się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego