Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Krajewski
Tytuł: Koniec świata w Breslau
Rok: 2003
niedzieli padał śnieg. Miasto spowite było lekkim, tłumiącym wszystko całunem. Zamiast stukania kopyt dorożkarskich szkap wrocławianie słyszeli lekki szmer sunących po ulicach sań, zamiast stukania po trotuarach damskich pantofli - skrzypienie śniegu, zamiast chlupotu brudnej wody - suchy trzask mrozu. Szyby pokryły się lodowym kwieciem, kominy buchały kopciem, łyżwiarze ścigali się na sadzawce koło budynku Regencji Śląskiej, służące czyściły śniegiem dywany, a furmani wydzielali gorzelnianą woń. Po południu w niedzielę przestało śnieżyć. Ścisnął mróz. Lekkie i grube płachty śniegu zbiły się w grube i szorstkie grudy. Ich czyste powierzchnie zostały poprzecinane psim moczem i splamione końskimi odchodami. W zaułkach koło Rynku Solnego bezdomni
niedzieli padał śnieg. Miasto spowite było lekkim, tłumiącym wszystko całunem. Zamiast stukania kopyt dorożkarskich szkap wrocławianie słyszeli lekki szmer sunących po ulicach sań, zamiast stukania po trotuarach damskich pantofli - skrzypienie śniegu, zamiast chlupotu brudnej wody - suchy trzask mrozu. Szyby pokryły się lodowym kwieciem, kominy buchały kopciem, łyżwiarze ścigali się na sadzawce koło budynku Regencji Śląskiej, służące czyściły śniegiem dywany, a furmani wydzielali gorzelnianą woń. Po południu w niedzielę przestało śnieżyć. Ścisnął mróz. Lekkie i grube płachty śniegu zbiły się w grube i szorstkie grudy. Ich czyste powierzchnie zostały poprzecinane psim moczem i splamione końskimi odchodami. W zaułkach koło Rynku Solnego bezdomni
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego