ostrze nożyc kieruje w moją stronę. Zamarłam z przerażenia. Ale nożyce z brzękiem padają na podłogę, a ona wyskakuje przez okno do sadu. Nic nie rozumiem, odurzona snem - a może to sen właśnie? Muszę biec za nią! Nie wiem, skąd mi się biorą siły, nie wiem, jak znalazłam się w sadzie. <br>- Małgośka! - wołam. - Małgośka! <br><br>Jej biała koszula migoce już na łące. <br>- Małgośka! <br>Nie dogonię jej, nie mam siły, muszę ją dogonić, stanie się coś strasznego, jeśli jej nie dogonię! Już jest na brzegu rzeki. <br>- Małgośka! <br>Rzucam się za nią do wody. Oplątują mnie szuwary, nie mam już siły, dopadam jej wreszcie