pan i ja. - Gdzie ten twój pan? - A już i Diego wchodzi. - 0 - pokazuję - mój pan! - i wiem że się robię czerwona, tamten z rybimi oczkami coś mówi, a ja się całkiem tracę i odpowiadam od rzeczy, tamten cmoka językiem, i głupio mi się przygląda, i chichocze. Ale Diego brzęczy sakiewką i daje mu reala. - No, to dobrze, se~nor - powiada gospodarz - nocujcie, tylko mam wielu gości, muszę was wszystkich położyć w jednej izbie. - Na to Diego, że może przecież... - Nie, nie - przerywa tamten i - co będziecie jeść i pić - pyta - jagnię czy kapłona, wino czy jabłecznik? - Diego mu wtedy, że