palce. Śmiejąc się ciągle i wykręcając na pięcie, oblizała dłoń. Wtedy właśnie zauważyłam, że Diego na nią patrzy i że zatrzymał przez chwilę wzrok na tym głębokim wcięciu. A ta Amaryllis podeszła i dolała mu mleka.<br>Już od rana Diego był bardzo niespokojny, już rano, kiedy składał swoje rzeczy do sakwy, widziałam, jak mu wszystko leciało z rąk, nie mógł zawiązać supła, rozchylił usta i drżała mu warga.<br>A nastało tego trzeciego dnia, bo już się zaczął trzeci dzień, jeszcze większe gorąco i coś w powietrzu niby rozżarzone szpilki, kłujące i łyskające, <page nr=20> czuło się te ukłucia skórą, oczami, wydawało się, że