o więcej, widzi to wszystko, czuje to wszystko, aż do wytrysku. Wykładowca kończy, trzeba wychodzić z sali, a on siedzi z mokrą plamą na spodniach, letnia koszula sięga do połowy bioder, nie ma czym się zakryć, nie wie, co zrobić, pochyla się nad zeszytem i udaje, że coś jeszcze notuje, sala powoli pustoszeje, może nie będzie w niej następnych zajęć, może uda mu się tu przesiedzieć do wieczora, niestety, wchodzą jacyś ludzie, nie patrzy na nich, zasłania się zeszytem i szybko przemyka do łazienki, tam czeka, aż się ściemni, i piechotą wraca do domu.<br><br>Budzi się rześki jak zwykle, rano nocne