decyzję i usłyszeć deklarację. Chciałbym, żeby była właściwa. By była to deklaracja lojalnej współpracy i służby. Bo jeśli nie, to na Boga, chociażeś kamrat z uniwerku, będziesz dla mnie jak uschnięta winna latorośl. Zostawię cię do dyspozycji brata Arnulfa, sam zajmować się już tobą nie będę. Zostawię cię z nim sam na sam.<br>- Oczywiście - dodał po chwili - po tym, gdy mnie osobiście wyznasz, co robiłeś na Górze Grochowej w noc zrównania jesiennego. I kim była kobieta, z którą cię tam widziano. Wyznasz mi też, ma się rozumieć, który to duchowny dowcipkował o klistierze. Bywaj, Reynevan.<br>- Aha - odwrócił się w progu. - Jeszcze jedno. Bernhard