Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
wysokie czoło, lecz to, co było
niezłomne i harde w tym człowieku, stopniało, jakby rozpływając się w
żałości.
Wąs mu oklapł, wargi drżały.
Był to zewłok Dziadka, zewłok, który płakał na marach.
Nieśli je zgarbieni moi towarzysze, wśród nich zasmucony książę i
Jasieńku-Rozkwitały-Pąki-Białych-Róż, ten poczerwieniał i sapał.
Z pulsującą dziurą w czole dźwigał suche ciało i kości
Najjaśniejszej Rzeczypospolitej.
Zasuszone ciało starca, który już umarł lub właśnie umierał, bądź
miał umrzeć, nim przechyli się następna godzina.
Z żałobą na twarzach towarzysze moi szli jednak dość szparkim
krokiem, jakby im było spieszno.
W wielkie chwile wkrada się zawsze
wysokie czoło, lecz to, co było<br>niezłomne i harde w tym człowieku, stopniało, jakby rozpływając się w<br>żałości.<br> Wąs mu oklapł, wargi drżały.<br> Był to zewłok Dziadka, zewłok, który płakał na marach.<br> Nieśli je zgarbieni moi towarzysze, wśród nich zasmucony książę i<br>Jasieńku-Rozkwitały-Pąki-Białych-Róż, ten poczerwieniał i sapał.<br> Z pulsującą dziurą w czole dźwigał suche ciało i kości<br>Najjaśniejszej Rzeczypospolitej.<br> Zasuszone ciało starca, który już umarł lub właśnie umierał, bądź<br>miał umrzeć, nim przechyli się następna godzina.<br> Z żałobą na twarzach towarzysze moi szli jednak dość szparkim<br>krokiem, jakby im było spieszno.<br> W wielkie chwile wkrada się zawsze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego