Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Baśnie i poematy
Lata powstania: 1945-1948
ze złości:
"Ależ bies mi nasłał gości!
Po co? Na co? Jakim prawem?
Rozstaniemy się niebawem!"
I potrząsnął już rękawem,
Aby zakląć baby w żaby,
Ale rozmach wziął za słaby;
Chciał przemienić je w dwie miotły,
Lecz mu palce się zaplotły;
Zebrał w sobie cały zapał
I wysilał się, i sapał,
By je zmienić w łyżki stare,
W białe myszki, w kapców parę,
W dwie marchewki, w dwa rogale,
Lecz mu jakoś nie szło wcale.

Tupał, klaskał, bił się w łydki.
Klął pod nosem w sposób brzydki,
Wreszcie krzyczeć jął jak dzikus:
"Hokus-pokus, fikus-pikus!"

A staruchy zeń szydziły:
"Cóż
ze złości:<br>"Ależ bies mi nasłał gości!<br>Po co? Na co? Jakim prawem?<br>Rozstaniemy się niebawem!"<br>I potrząsnął już rękawem,<br>Aby zakląć baby w żaby,<br>Ale rozmach wziął za słaby;<br>Chciał przemienić je w dwie miotły,<br>Lecz mu palce się zaplotły;<br>Zebrał w sobie cały zapał<br>I wysilał się, i sapał,<br>By je zmienić w łyżki stare,<br>W białe myszki, w kapców parę,<br>W dwie marchewki, w dwa rogale,<br>Lecz mu jakoś nie szło wcale.<br><br>Tupał, klaskał, bił się w łydki.<br>Klął pod nosem w sposób brzydki,<br>Wreszcie krzyczeć jął jak dzikus:<br>"Hokus-pokus, fikus-pikus!"<br><br>A staruchy zeń szydziły:<br>"Cóż
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego