Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
zawsze będzie czas - odezwała się Ziuta. - Co pan radzi, panie poruczniku? Zejść panu z głowy i wynająć się do bawełnianego kołchozu?
- Tego nie powiedziałem, daj nam Boże zdrowie. Szczęścia spróbować trzeba w... sztabie. Ot, co mi przyszło na myśl. To ze dwadzieścia kilometrów za Taszkientem, w Jangi-Julu. Uchowaj Boże ściągnąć tam całą gromadę, bo zrobi się niedobry interes. Tak czy owak, muszę zameldować się w swoim pułku. Wziąłbym ze sobą panią Zosieńkę, niech ona spróbuje, a nuż coś się uda. Wdzięk to wdzięk. Bo trzeba się przyznać, że w sztabie nie znam nikogo. No, pani Zosieńko, zgoda? To ruszajmy od
zawsze będzie czas - odezwała się Ziuta. - Co pan radzi, panie poruczniku? Zejść panu z głowy i wynająć się do bawełnianego kołchozu?<br>- Tego nie powiedziałem, daj nam Boże zdrowie. Szczęścia spróbować trzeba w... sztabie. Ot, co mi przyszło na myśl. To ze dwadzieścia kilometrów za Taszkientem, w Jangi-Julu. Uchowaj Boże ściągnąć tam całą gromadę, bo zrobi się niedobry interes. Tak czy owak, muszę zameldować się w swoim pułku. Wziąłbym ze sobą panią Zosieńkę, niech ona spróbuje, a nuż coś się uda. Wdzięk to wdzięk. Bo trzeba się przyznać, że w sztabie nie znam nikogo. No, pani Zosieńko, zgoda? To ruszajmy od
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego