Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
Popatrz - tłumaczył ongiś matce wachlując ją rozpostartym "Płomyczkiem" - jest wiatr, a co dopiero, jak machnie ogromne drzewo: ono robi duży wiatr i ten wiatr gnie drugie drzewo, to robi jeszcze większy wiatr, a jak już się gną wszystkie drzewa, to jest wichura...
Teoria obejmowała również przyczynę początkową owego ruchu:
- Ktoś ściął drzewo, i już... Olo leżąc pod sosną oglądał namydlone obłokami niebo. Uśmiechnął się do siebie: ziemia, niebo, kraina dzieciństwa. Ludzie byli i jałową ziemią, i gorzkim, burzowym niebem dorosłego świata, zostawił ich w jakiejś Warszawie...
Koło południa przyniosło z dala kilka wystrzałów. One też znaczyły coś innego - spokój wielkiej zabawy
Popatrz - tłumaczył ongiś matce wachlując ją rozpostartym "Płomyczkiem" - jest wiatr, a co dopiero, jak machnie ogromne drzewo: ono robi duży wiatr i ten wiatr gnie drugie drzewo, to robi jeszcze większy wiatr, a jak już się gną wszystkie drzewa, to jest wichura...<br>Teoria obejmowała również przyczynę początkową owego ruchu:<br>- Ktoś ściął drzewo, i już... Olo leżąc pod sosną oglądał namydlone obłokami niebo. Uśmiechnął się do siebie: ziemia, niebo, kraina dzieciństwa. Ludzie byli i jałową ziemią, i gorzkim, burzowym niebem dorosłego świata, zostawił ich w jakiejś Warszawie...<br>Koło południa przyniosło z dala kilka wystrzałów. One też znaczyły coś innego - spokój wielkiej zabawy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego