Typ tekstu: Książka
Autor: Orłoś Kazimierz
Tytuł: Niebieski szklarz
Rok: 1996
klapa nad matowym
okienkiem otwarta. Kiedy zamykałem klapę, mignął skrawek nieba. Podałem aparat
ojcu.
- Kamera, co nie? - zaśmiał się Kojak. Tamci dwaj stali pod gruszą.
Rozmawiali odwróceni plecami.
Ojciec zarzucił plecak na ramię. - Chodź, Antoni! - powiedział.
Ruszył w stronę brzegu.
- Dokąd, dokąd? - zainteresował się Kojak, ale nie zatrzymywał nas.
Zbiegliśmy ścieżką.
W chwili kiedy spychaliśmy ponton na głębszą wodę, tych trzech
stanęło na brzegu. Przyglądali się, jak odpływamy. Elegan uniósł dłoń na pożegnanie.
Na przegubie błysnął złoty pasek.
- Dobrego, Józef!
- Ppa, jakiego kajaka mają! - usłyszeliśmy głos cygana.





- Ale balon! - powiedział Kojak.
Zaśmieli się i to było na końcu: śmiech. Gonił nas
klapa nad matowym <br>okienkiem otwarta. Kiedy zamykałem klapę, mignął skrawek nieba. Podałem aparat <br>ojcu.<br> - Kamera, co nie? - zaśmiał się Kojak. Tamci dwaj stali pod gruszą.<br>Rozmawiali odwróceni plecami.<br> Ojciec zarzucił plecak na ramię. - Chodź, Antoni! - powiedział.<br>Ruszył w stronę brzegu.<br> - Dokąd, dokąd? - zainteresował się Kojak, ale nie zatrzymywał nas.<br> Zbiegliśmy ścieżką.<br> W chwili kiedy spychaliśmy ponton na głębszą wodę, tych trzech<br>stanęło na brzegu. Przyglądali się, jak odpływamy. Elegan uniósł dłoń na pożegnanie. <br>Na przegubie błysnął złoty pasek.<br> - Dobrego, Józef!<br> - Ppa, jakiego kajaka mają! - usłyszeliśmy głos cygana.<br><br><br><br><br>&lt;page nr=182&gt;<br> - Ale balon! - powiedział Kojak.<br> Zaśmieli się i to było na końcu: śmiech. Gonił nas
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego