całego, i mówią ci, że istniejesz naprawdę. Po co więc było pchać się do tego namiotu, gdzie jakaś francuska grupa pokazywała insekty? Patrzyłeś na tę grupkę wcale nie lepszą, raczej jakby gorszą od tych innych, których wchodząc do namiotu, postanawiałeś na zawsze porzucić. Jakby jakiś los albo przypadek dokonał negatywnej selekcji. Dlaczego właśnie w tym składzie do tego absurdalnego namiotu, z którego dochodziła jakaś muzyczka i jakieś ciche pomruki? Oni jednak czekali cierpliwie, z nadzieją na wieńczące wieczór przeżycie, na akt spełniający dzień, do którego trzeba było przecież wstać, ubrać się (wystroić) i posilić. W tym czekaniu byli naiwni i wyglądali