Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
widać, że ja gites jestem? - wypiął się opasły tajniak z gębą knura, oblizując palce.
- Może i jesteś.
Ale tutaj lepiej żebyś sobie zawiązał na kokardkę.
Chyba że będziesz trzepać kapucyna.
- Ano prawda - burknął ten z obstawy i czknął.
A mnie zwałaszyli, pomyślałem.
Jasne, że dla prokreacji lepiej zachować takich neandertalczyków, siłę roboczą.
A inteligencję zniszczyć.
Prześladownicy nic nowego nie wymyślili, tyle tylko, że skrupiło się to na mnie.
Ze mną, z takimi jak ja, przepadnie piękne słowo miłości, kobieta, zwierzę pociągowe historii, nieprędko usłyszy pierwszy komplement, a dlaczego miałaby usłyszeć, skoro zawsze dawała się wyruchać plugawym samcom swojego gatunku, najbardziej jurnego pod
widać, że ja &lt;orig&gt;gites&lt;/&gt; jestem? - wypiął się opasły tajniak z gębą knura, oblizując palce.<br>- Może i jesteś.<br>Ale tutaj lepiej żebyś sobie zawiązał na kokardkę.<br>Chyba że będziesz trzepać kapucyna.<br>- Ano prawda - burknął ten z obstawy i czknął.<br>A mnie zwałaszyli, pomyślałem.<br>Jasne, że dla prokreacji lepiej zachować takich neandertalczyków, siłę roboczą.<br>A inteligencję zniszczyć.<br>&lt;orig&gt;Prześladownicy&lt;/&gt; nic nowego nie wymyślili, tyle tylko, że skrupiło się to na mnie.<br>Ze mną, z takimi jak ja, przepadnie piękne słowo miłości, kobieta, zwierzę pociągowe historii, nieprędko usłyszy pierwszy komplement, a dlaczego miałaby usłyszeć, skoro zawsze dawała się wyruchać plugawym samcom swojego gatunku, najbardziej jurnego pod
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego