ofiarą mogła być zażegnana.<br> Może do tej niesamowitości, jaka otaczała pogodny dom luboński, przyczyniały się także od dzieciństwa czytywane i na pamięć umiane przeróżne, pełne grozy wiersze "Dziadzi". To o tym dziecku, które wystawiało rączkę z mogiły, aby je matka ukarała, co omieszkała zrobić za życia, to o dziewczynce, która sina chodzi po świecie i ma trupie oczy, to znowu o panu Przyjemskim, którego trup leżał świeży, niezepsuty, z olbrzymimi wąsami, a który potem Niemczyka gonił aż po śmierć, to o chłopie i diable, którzy mieli się na wyprzódki w górę wyrzucać, a nawet owa ulubiona przeze mnie historia o Giermku