Chciałeś, żebym ją<br>poznała. O, włosy sobie zakręciłam i pończochy nowe kupiłam.<br> Gdy stanęliśmy w drzwiach, Anna pierwsza, ja za nią, matka stała już<br>naprzeciw, po drugiej stronie progu, witając nas uśmiechem rozkwitłym<br>na całej twarzy. Byłem pewny, że stała tam, zanim zapukaliśmy do drzwi,<br>a może zanim weszliśmy do sionki i zanim zbliżyliśmy się do domu, a<br>może już od chwili, gdy do jej napiętego słuchu doszło echo naszych<br>wyłaniających się z ciszy kroków. A kto wie, czy nie zawsze tam stała,<br>z tym rozkwitłym uśmiechem, od dawna gotowym na nasze przyjście. Ten<br>jej uśmiech wydał mi się za radosny