w zwijaniu teatrzyku. Postanowiła, że odprowadzi go na dworzec i trochę doda mu ducha. Tymczasem babcia i pani Kwieciszewska podeszły do nich, by się pożegnać, a obsypawszy artystę ogólnymi komplementami, wystąpiły z konkretnym zaproszeniem na kolację (babcia) i na miłą pogawędkę o sztuce (pani Kwieciszewska). Panie bibliotekarki - i ruda, i siwa - wręczyły Konradowi skromny bukiecik bratków i zaprosiły do ponownego występu, najlepiej we wrześniu, kiedy to młodzież, świeża i wypoczęta, powróci z wakacji.<br><br>7.<br><br>Powoli wyszli wszyscy.<br>Konrad i Aurelia, którzy dość długo pakowali lalki, opuścili bibliotekę na końcu, jeszcze w drzwiach wylewnie żegnani przez personel.<br>Zeszli po schodach na podwórze