rozdawał wszystkim foremki ze śniadaniem. Będącym na diecie czerwone albo żółte, zależnie od wskazań, innym białe. Rozległy się odgłosy zdzierania foliowych wierzchów, chlapanie wodą przy umywalce, rozmowy; ktoś szurał znoszonymi kapciami.<br>Sąsiad ziewnął kilka razy, podniósł się ze zgrzytem sprężyn i usiadł na łóżku, dyndając bosymi nogami. Miał szkarłatny dres, siwe włosy zaplecione w kucyk i rześkie spojrzenie. Wyglądał najwyżej na siedemdziesiąt lat, na pierwszą starość.<br>- Pan Irek, słyszałem... - zagadał, przytrzymując rurkę nadal sterczącą z nosa, zakończoną spłaszczonym pojemniczkiem, który akurat wpychał sobie do kieszeni. - Bartek jestem! - z miejsca przeszedł na "ty".<br>Przewrócił się na bok i podał mu czubki palców