Typ tekstu: Książka
Autor: Żukrowski Wojciech
Tytuł: Kamienne tablice
Rok wydania: 1994
Rok powstania: 1966
topić - szeptał z wściekłością - tylko zejdźcie mi z oczu. Jedźcie do kraju, do Australii, czy do diabła. Bylebym was tu nie oglądał. Tych waszych pytających, dobrych, głupich oczu.
Istvan wiedział, że Bajcsy był zbyt wzburzony, żeby grać. Miażdżył, znał swoją przewagę. Słyszał jego sapanie. Przed oczami miał podgardle oskrobane nierówno, siwe i czarne niedogolone włosy, rysy na skórze workowatej podeszły potem. Rozmowa musiała go wiele kosztować. Nie, ja nie będę go atakował, nie zadam ciosu. Nie chcę. Nie chcę. - I nagle wydało mu się, że widzi ambasadora w Budapeszcie, idącego starczym, suwającym krokiem, przystaje wsparty o drzewko, nie zważając na przechodniów
topić - szeptał z wściekłością - tylko zejdźcie mi z oczu. Jedźcie do kraju, do Australii, czy do diabła. Bylebym was tu nie oglądał. Tych waszych pytających, dobrych, głupich oczu.<br>Istvan wiedział, że Bajcsy był zbyt wzburzony, żeby grać. Miażdżył, znał swoją przewagę. Słyszał jego sapanie. Przed oczami miał podgardle oskrobane nierówno, siwe i czarne niedogolone włosy, rysy na skórze workowatej podeszły potem. Rozmowa musiała go wiele kosztować. Nie, ja nie będę go atakował, nie zadam ciosu. Nie chcę. Nie chcę. - I nagle wydało mu się, że widzi ambasadora w Budapeszcie, idącego starczym, suwającym krokiem, przystaje wsparty o drzewko, nie zważając na przechodniów
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego