Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
wysoki, przystojny. Fryderyk mu chyba - westchnęła Łarysa.
- Bieda z nim. Ten przepadł. Zadurzył się w tej Polce, która mu daje białą rączkę do pocałowania. Nic to. Nie martw się. Już ja cię wyswatam.
- Oj, Stiopka, mój Stiopka - zachlipała znowu Łarysa.
- To ci dopiero! Rozumiem, gdybyś straciła sokoła srebrnopiórego. Kozaczeńka najmilszego, siwe oczko. Cały ten Stiopa... jaki był, to był, marnego słowa nie powiem, ale wiary ci on nie dochowa. Co ci naobiecywał?
- Ano nic. Bądź zdrowa, powiedział, i tyle.


- A to przyzwoitszy, niż myślałam. Sama widzisz: odleciał sokolik za bory, za lasy, po wszystkie czasy. Żadna swojego nie żegnała tak, jak
wysoki, przystojny. Fryderyk mu chyba - westchnęła Łarysa. <br>- Bieda z nim. Ten przepadł. Zadurzył się w tej Polce, która mu daje białą rączkę do pocałowania. Nic to. Nie martw się. Już ja cię wyswatam.<br>- Oj, Stiopka, mój Stiopka - zachlipała znowu Łarysa. <br>- To ci dopiero! Rozumiem, gdybyś straciła sokoła srebrnopiórego. Kozaczeńka najmilszego, siwe oczko. Cały ten Stiopa... jaki był, to był, marnego słowa nie powiem, ale wiary ci on nie dochowa. Co ci naobiecywał?<br>- Ano nic. Bądź zdrowa, powiedział, i tyle.<br><br><br>- A to przyzwoitszy, niż myślałam. Sama widzisz: odleciał sokolik za bory, za lasy, po wszystkie czasy. Żadna swojego nie żegnała tak, jak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego