Typ tekstu: Książka
Autor: Filar Alfons
Tytuł: Śladami tatrzańskich kurierów
Rok: 1995
na pełnym gazie - chyba setką
na godzinę - dojeżdża samochód ze strażą. Jedni konwojenci
zostali na chodniku, drudzy, znajdujący się w tym momencie
wraz z aresztowanym kurierem pośrodku jezdni, szybko
przebiegli na przeciwległą stronę ulicy. W zamieszaniu, jakie
nagle powstało, rozproszyli się.
Decyzja przyszła nagle, w ułamku sekundy. Podczas gdy
żandarmi skręcali w prawo, Wojciuch rzucił się błyskawicznie
w stronę przeciwną i sadził wielkimi susami, roztrącając
przechodniów. Z tyłu za nim powstał tumult. Któryś z żandarmów
wzywał do zatrzymania się, groził użyciem broni. Jeszcze
sekunda i rzeczywiście serie pocisków przeszyły powietrze
ponad głowami przechodniów.
Uciekający gna na oślep, zda się nie dotykając
na pełnym gazie - chyba setką<br>na godzinę - dojeżdża samochód ze strażą. Jedni konwojenci<br>zostali na chodniku, drudzy, znajdujący się w tym momencie<br>wraz z aresztowanym kurierem pośrodku jezdni, szybko<br>przebiegli na przeciwległą stronę ulicy. W zamieszaniu, jakie<br>nagle powstało, rozproszyli się.<br> Decyzja przyszła nagle, w ułamku sekundy. Podczas gdy<br>żandarmi skręcali w prawo, Wojciuch rzucił się błyskawicznie<br>w stronę przeciwną i sadził wielkimi susami, roztrącając<br>przechodniów. Z tyłu za nim powstał tumult. Któryś z żandarmów<br>wzywał do zatrzymania się, groził użyciem broni. Jeszcze<br>sekunda i rzeczywiście serie pocisków przeszyły powietrze<br>ponad głowami przechodniów.<br> Uciekający gna na oślep, zda się nie dotykając
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego