mnie do tej kotliny zajęczej, lecz kiedyśmy siedli, pogrążył się ojciec<br>w milczeniu i nawet słowem się do mnie nie odezwał, nawet nie spojrzał<br>w moją stronę, tylko gdzieś przed siebie niby patrzył, a nie patrzył, i<br>milczał jak zaklęty. Miałem wrażenie, że się otoczył tym swoim<br>milczeniem jak murem, skrył się w nie przede mną, a może nie tylko<br>przede mną, lecz i przed sobą, przed myślami swoimi, przed tym naszym<br>rozstaniem, jakby milczenia był tylko pewien, jakby w jednym milczeniu<br>odnajdywał godność na każdą chwilę. Ale mnie to milczenie bolało,<br>czułem się prawie opuszczony przez niego, wzgardzony, jakby wybrał