duch żadnego ucisku. Zachowuję własną elastyczność, własny ciężar gatunkowy nie zakłócony odważnikiem czyjegoś błędnego mniemania wywołującego terror przymusu i wymuszenia. Jakkolwiek ograniczono by w tej chwili moją swobodę, choćby do sześciostronnych wymiarów celi więziennej, wolny jestem, bo spojrzano mi prosto w twarz, w moją twarz nie zapaćkaną żadnym makijażem, nie skrytą za żadną maseczką. Nie ma wolności, <page nr=150> jak tylko wolność własnego grymasu, nie ma terroru, jak tylko terror wymuszania z człowieka tego, czego nie posiada. Słońce świeci mi prosto w twarz, twarz wzajemnie świeci słońcu radością własnej swojej natury.<br>Niestety! Jakże krótkie są chwile swobody! Cień jakiś przemknął po mojej twarzy