Typ tekstu: Książka
Autor: Myśliwski Wiesław
Tytuł: Widnokrąg
Rok: 1996
matka.
- A na kogóż by? - od jego dudniących słów aż się prom lekko
zakołysał.
Głos mu się jednak po chwili wypogodził i łagodnie już upomniał mnie,
abym nie trzymał się liny, bo mi skórę na rękach pozdziera, co innego
jego ręce, wyszlifowane jak schody do kościoła. Matce kazał siąść na
skrzyni, że wygodniej jej będzie niż stać, i podsunął jej tę skrzynię.
- Rano, jak was zobaczyłem, od razu pomyślałem, zanim słońce zajdzie,
będą wracać. I zachodzi. Zawsze wiem, kto jutro, pojutrze będzie
wracał, a kto nigdy. Gdyby nie ten kukuruźnik, już byście mnie nie
spotkali. A męża gdzieście zostawili? Rano troje
matka.<br> - A na kogóż by? - od jego dudniących słów aż się prom lekko<br>zakołysał.<br> Głos mu się jednak po chwili wypogodził i łagodnie już upomniał mnie,<br>abym nie trzymał się liny, bo mi skórę na rękach pozdziera, co innego<br>jego ręce, wyszlifowane jak schody do kościoła. Matce kazał siąść na<br>skrzyni, że wygodniej jej będzie niż stać, i podsunął jej tę skrzynię.<br> - Rano, jak was zobaczyłem, od razu pomyślałem, zanim słońce zajdzie,<br>będą wracać. I zachodzi. Zawsze wiem, kto jutro, pojutrze będzie<br>wracał, a kto nigdy. Gdyby nie ten kukuruźnik, już byście mnie nie<br>spotkali. A męża gdzieście zostawili? Rano troje
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego