bezkrytycznie. Miałem na ten temat inną opinię, która potem, po październiku 1956 roku, jawnie się sprawdziła. Wszystkie te poematy, oratoria, panegiryki były tylko kamuflażem, chroniącym pisarza przed utratą łask i pozycji w swym środowisku. Nie przeszkadzało to jednak, że kiedy ponownie nastał przymrozek w kulturze, autorzy utworów, których wyrzekli się skwapliwie, powrócili do dawnych przekonań, ale chwalili już kogoś innego. Są bowiem artyści, którym dworska natura każe podporządkować się aktualnemu władcy i tworzyć na jego cześć. Charakter mają giętki, naturę pochlebców i sumienie bez zobowiązań moralnych.<br>Czy Kazimierz miał jednakowy stosunek do wszystkich, którzy go otaczali? Uchodził powszechnie za człowieka przystępnego