sąsiedztwa, jednak zawsze kogoś innego. Spotyka się go w okolicach przeróżnych wspólnot charyzmatycznych, jest zaprzyjaźniony z liderami Odnowy w Duchu Świętym, bywa na głośnych i ekscentrycznych dniach skupienia. Sam Szuwar - smakosz przekroczeń, nie ma, jak się zdaje, na swoim koncie jakichś spektakularnych cudów. Jest za to fantastycznym intuicjonistą. Ja siedzę, ślęczę nad Macdonaldyzacją społeczeństwa, kombinuję, co i jak, a potem w kościele, będąc z dziećmi na pierwszym piątku miesiąca, natykam się na Szuwara: sunie do komunii, śpiewając, ile sił w gardle, jakieś staruszkowe pienia typu "Słuchaj, Jezu, jak Cię błaga lud". Śpiewa to serio, nie bierze w żaden cudzysłów, a ja