sanatoriów, ale miałam dwanaście lat, wtedy inaczej się wszystko odbiera.<br>No, więc wczoraj obudziłam się na Fire Island. W małym domku z siwych desek, z werandą też z siwych desek. Deski trzeszczały i skrzypiały, chyba dlatego że osiadała wydma pod nimi. Tam wszystko stoi na wydmach, a między wydmami są słone kałuże i szuwary, i rośnie trujące dzikie wino. Cały domek spał, tylko ja nie. Może mnie obudziło słońce, taka gorąca łapa na powiekach i policzkach, albo może warkot awionetki nad mierzeją. Bo tam co pięć minut latają takie samolociki i ciągną transparenty z reklamami, na przykład MYJ ZĘBY albo że