miałem na to nawet zdanie: moja rodzina to dobrze funkcjonująca fabryka. <br>Chciałem wychwalać swoje małżeństwo w aueroli spełnianego obowiązku, rzetelności, konserwatywnej wierności zasadom. Gdy myślałem, że to bardzo miło, iż udaje mi się nie zdradzać mojej Małgosi, ona zupełnie niespodzianie zagadnęła mnie:<br>- Wiesz co? Jakie to szczęście, że jesteśmy po ślubie kościelnym i nie musimy grzeszyć, nie musimy robić tego w atmosferze konspiracji i występku.<br>Zatyka mnie. Ja jak zgred roję sobie konserwatywne dyrdymały, przedstawiam sam siebie jako kolesia panującego nad instynktami, a ona wali prosto w oczy. Przebiegam myślą dziwne miejsca, gdzie podlegając nastrojowi, zachowywaliśmy się zupełnie nieprzystojnie: dworce kolejowe czy