wrzeszcząc latał po podwórku ni to ptak, ni to straszydło, a ordynans na własną odpowiedzialność pobiegł na policję. Ciotka natomiast zapakowała szybko walizki, ubrała bratanków i zaprowadziła na Gestapo, gdzie denuncjując ich jako obywateli francuskich poprosiła o natychmiastowe internowanie. Prosto stamtąd udała się do klasztoru i pozostała już tam w służbie zakonnej.<br>Dodam jeszcze, że mieszkańcy tamtej kamienicy, spokojni i pokątni urzędnicy, pomni odpowiedzialności zbiorowej, zbiegli wszyscy natychmiast. Podobno do dziś dnia kryją się po lasach i udając dywersyjne bandy napadają na okoliczne dwory, rabując i gwałcąc. Słyszałem, że chwalą to sobie bardzo.<br>Tu w obozie bracia Krupscy, zmuszeni do tego