tak samo zdolne do zniszczenia człowieka. Bałem się więc tego, że tak wyłącznie patrzy na sprawę ojca pod kątem prawnym. Chciałbym, żeby uwzględnił wszystko, co się w nią wmieszało. Żeby spojrzał na nią życiowo, po ludzku, normalnie. Byłem pewien, że dopiero wtenczas potrafi poradzić i przewidzieć, co będzie.<br>- Przepraszam za śmiałość - wyszeptałem - ale ponieważ monsignore sam wspomniał o organach kurii, których obowiązkiem jest wkraczać, jeśli jakaś sprawa nabiera cech politycznych, nie mogę się oprzeć chęci...<br>- Chodzi panu o stosunek tych organów do pańskiego ojca?<br>- Tak jest.<br>- Nie będziemy się w to wdawać, proszę pana. A więc żadnych dociekań, żadnych hipotez. Dobrze