krzyknął głośno na całą ulicę.<br>- Kto chce mego konia? - i postawił go pośrodku chodnika.<br>Wtedy z podwórka wybiegła Anielka, brudna i czarna jak kominiarz, i zawołała z wyrzutem:<br>- Boruch, wariat, taki koń kosztuje! Za ten koń dostaniesz sto złotych i jeden metr szewiotu! Przybiegły z sąsiednich domów chłopaki i dziewczynki, śmiały się z Borucha i jego konia, potem dwóch dorosłych chłopaków usiadło na tego konia, koń zachwiał się na cienkich nóżkach, jak oszalały zahuśtał się na biegunach i nagle zawalił się pod nimi. Wrony latały nad dzieciakami, a błękit niebios, w który patrzał Boruch, wydawał się czarny i chłodny jak studnia