może,<br>a że potrafi on niejedno,<br>ministerialne bubki zbledną.<br>Skończą się szepty, kpinki, śmichy<br>i cały wydział będzie cichy,<br>nosy na kwintę, spuszczą oczy,<br>gdy dzielny Tumor w glorii wkroczy.<br><br>Tumor jest żołnierz i pragmatyk.<br>On od tych wszystkich matematyk,<br>którymi bawią się w pol-wychu,<br>ucieka precz - to warte śmichu!<br>Linie, układy, ideolo -<br>ależ faceci ci pierdolą!<br>A rzecz jest prosta: znów cywile<br>spieprzyli sprawę, ot i tyle!<br><br>Gdzie się nie ruszyć, burdel dziki!<br>Pojechał w teren z oper-grupą,<br>wszędzie niedojdy, dekowniki,<br>nawet nie raczą ruszyć dupą!<br>Przychodzą, mamlą: nie ma paszy!<br>Jak nie ma paszy, to daj kaszy