które było grane na "Darze Pomorza". Za każdym razem, kiedy Czesław, stając na bocianim gnieździe, zaczynał swoją pieśń, chciało mi się lepiej grać. Kiedy mu to powiedziałem, on stwierdził: <q>"A mnie, kiedy cię słyszę, chce się lepiej śpiewać. Takie już mamy szczęście"</>. Po każdym spektaklu następnego dnia rano jedliśmy razem śniadanka. On pożywiał się kaszą gryczaną, sałatą. Mówiłem mu: <q>"Czesiek, ty nie przeżyjesz, jak będziesz tak jadł"</>. A on mi na to : <q>"A taki słoń trawę wpieprza, a jaka siła!"</>. No i tu się, cholera, pomylił. Ta dieta najwyraźniej mu nie posłużyła.<br>Widywaliśmy się ostatnio dość rzadko, ale dzwoniliśmy do siebie