żeby ojciec wychodził z własnego domu, bo ja zapraszam gości! - wspomina Jolanta Szymańska. I opowiada o kilku osiemnastkach znajomych córki: pub na 300 osób, beczki wina, zamawiane jedzenie, wynajęta ochrona. Albo - w motelu, z rozmachem wesela. Na 48 osób, dania gorące, przekąski, półmiski serów i wędlin, opłacona orkiestra. Ale rodzice solenizantki handlowali na warszawskim Stadionie Dziesięciolecia, więc mogli sobie pozwolić na taki gest.<br><br>Irena Zaniewska, mama 18-letniego Andrzeja: - W moją osiemnastkę posiedziałam sobie z koleżanką na stancji w Łodzi, we dwie, po lampce wypiłyśmy.<br><br>Na internetowym forum dyskusyjnym pod hasłem "osiemnastki, jak było, jest i będzie" postulat przyszłych <orig>balangowiczów</>, którzy