traciłem przyjaciół, ale przyjeżdżali nowi i nadal nie było żadnego wolnego mieszkania.<br>Powoli jednak dom przestawał być tym domem, jakim był na początku. Atmosferę tworzą ludzie, indywidualności, bliskie współżycie. Tego właśnie zaczynało brakować. Nie da się już odtworzyć Krupniczej 22 z pierwszych lat po zakończeniu wojny. Była to jedna, wielka, solidarna rodzina, ciepła, przyjazna, wrażliwa na biedę każdego ze swych członków, wzajemnie się wspomagająca, dzieląca sprawiedliwie czas pomiędzy sprawy związkowe i towarzyskie.<br>Niestety, wszystko to przypominało nieco życie koszarowe, które po wstępnej euforii, że jest gdzie mieszkać, zjeść i przebywać na co dzień wśród bliskich, dyskutować i bawić się do woli