w nr 15/99 "Tygodnika Podhalańskiego") ukazało się "Wspomnienie o Bronisławie Staszel Polankowej" (cz. 2) pióra p. Henryka Derezińskiego, który bardzo ciekawie i rzetelnie przedstawił jej postać. Niestety nie znałam jej w okresie międzywojennym, słyszałam jedynie o narciarskich wyczynach. Zetknęłam się z nią tuż po 1947 r., przez męża mego, śp. Konstantego. "Brońcia" prowadziła wówczas niezapomniane schronisko na Przysłopie Mętusim. Zaglądaliśmy do niego często, zwłaszcza zimą i wiosną. Przyjmowała nas zawsze bardzo gościnnie, gotując herbatę na wielkim, kuchennym piecu, gdyż w szałasie nie było elektryczności. Gdy wiało, dym wracał się z komina i pełno go było w izbie, ale nam to