Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
i nad Gabi, i nad wszystkimi w ogóle.
W jednej sekundzie wszystko przewróciło się w chłopcu i zawrzało.
- W takim razie przepraszam pana - powiedział z lodowatą miną i, skłoniwszy się wyniośle, zszedł ze schodów i ruszył ku rzece.
- Stój - krzyczał za nim, krztusząc się od śmiechu, jegomość - ja po... on spa... ty... zaraz...
Ale Hubert ani się obejrzał.
Mógł rozmawiać z wrogiem otwartym, ale nie z bazyliszkiem, który udaje pokojowe zamiary, a jednocześnie wyśmiewa się i natrząsa!
Zastał matkę i strapioną Gabi na drugim tarasie pod platanem. Chłopiec kredensowy nakrywał stół obrusem, a Michał niósł tacę z podwieczorkiem. Pachniało miodem.
Pani
i nad Gabi, i nad wszystkimi w ogóle. <br>W jednej sekundzie wszystko przewróciło się w chłopcu i zawrzało. <br>- W takim razie przepraszam pana - powiedział z lodowatą miną i, skłoniwszy się wyniośle, zszedł ze schodów i ruszył ku rzece. <br>- Stój - krzyczał za nim, krztusząc się od śmiechu, jegomość - ja po... on spa... ty... zaraz... <br>Ale Hubert ani się obejrzał. <br>Mógł rozmawiać z wrogiem otwartym, ale nie z bazyliszkiem, który udaje pokojowe zamiary, a jednocześnie wyśmiewa się i natrząsa! <br>Zastał matkę i strapioną Gabi na drugim tarasie pod platanem. Chłopiec kredensowy nakrywał stół obrusem, a Michał niósł tacę z podwieczorkiem. Pachniało miodem. <br>Pani
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego