się z nią dzisiaj", notował skrupulatnie jak do historii klinicznego badania, "pomimo to wiem, że będę jej poszukiwał, póki nie znajdę i nie zobaczę. Popadłem w nałóg, potrzebuję jej i jej obecności coraz częściej i w coraz większych dawkach. Próby mojej walki z nią, polegającej na stopniowym zmniejszaniu się dawek, spełzły na niczym. Muszę z nią zerwać i powrócić do innych kobiet. Oto remedium amoris." Lecz każda inna kobieta, podsunięta mu przez wyobraźnię w celach kuracyjnych, przypominała mu protezę, którą podsuwają choremu w zamian amputowanej żywej nogi. "To trudno pomyślał - ostatecznie jest lepsze to, niż zostać nałogowcem". Niestety, poza wszystkim miał