Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
do siebie i pozwalał namaszczać sobie stopy wonnym olejkiem i wycierać włosami...
wszakże i ja już rok temu przestałam być dzieckiem, i chłopcy patrzyli na mnie z upodobaniem, i byli tacy, którzy błagali, bym ich poślubiła, i ofiarowywali moim rodzicom wielbłądy i owce, i bukłaki najprzedniejszego wina, i spore mieszki spęczniałe suto od wypełniających je złotych i srebrnych szekli,
ale ja nie myślałam o zamążpójściu, pragnęłam iść za nim i słuchać go, być jak najbliżej, i wierzyłam, że znajdę się wśród tych niewielu, których prawdziwie umiłował, i że któregoś dnia podczas wieczerzy pozwoli mi skłonić głowę na swoje piersi, i położy
do siebie i pozwalał namaszczać sobie stopy wonnym olejkiem i wycierać włosami...<br>wszakże i ja już rok temu przestałam być dzieckiem, i chłopcy patrzyli na mnie z upodobaniem, i byli tacy, którzy błagali, bym ich poślubiła, i ofiarowywali moim rodzicom wielbłądy i owce, i bukłaki najprzedniejszego wina, i spore mieszki spęczniałe suto od wypełniających je złotych i srebrnych szekli,<br>ale ja nie myślałam o zamążpójściu, pragnęłam iść za nim i słuchać go, być jak najbliżej, i wierzyłam, że znajdę się wśród tych niewielu, których prawdziwie umiłował, i że któregoś dnia podczas wieczerzy pozwoli mi skłonić głowę na swoje piersi, i położy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego