padniali!... Raz, dwa drużno!...</>" Jaśce zdawało się, że zapamięta ten okrzyk na całe życie. Wstała, zawiesiła dwa wiadra na koromysłach i poszła do rzeki po wodę.<br>Nad stepem kłębiły się bure chmury, a nad ogromnym pogorzeliskiem wiatr kręcił bicze z popiołu.<br><br>10<br>Zdążyli przed zimą. Stalowy most, o trzech przęsłach, spiął oba brzegi rzeki. Nie był to wielki most, bo i rzeka niewielka, ale świadczył skutecznie o ich trudzie i w skrytości ducha byli z niego dumni. Z dala miał zgrabną sylwetkę, wspierał się na kamiennych filarach. Biegły po nim dwa tory kolejowe, po jednym kursowały pociągi dudniąc głucho, drugi właśnie